Na początku sierpnia, dość impulsywnie, postanowiłam, że zrobię mały remont. Taki na miarę własnych możliwości, bez zatrudniania brygady fachowców, wstawania o piątej i gotowania posiłków. Taki remont mam już za sobą i nigdy więcej!
Postanowiłam wytapetować ganek, już się prosił, łazienkę i toaletę.Po pierwsze należało kupić tapety.
Do ganku znalazłam tapetę winylową, kremową, łatwą do ułożenia. Zależało mi żeby pomieszczenie wyglądało na większe i było w nim jasno.
I jest, położenie tej tapety to była bajka, wszystko na styk, nie do wzoru, ganek prezentuje się zupełnie inaczej niż dotychczas.
W zeszłym tygodniu wzięłam się za łazienkę. Ale najpierw pojechałam do Dobromira kupić tapetę. Gdy zobaczyłam tapetę w różyczki przypomniała mi się pierwsza łazienkowa tapeta - bukieciki różowych róż na białym tle. Miałam osiemnaście lat i to była pierwsza tapeta z jaką miałam do czynienia. Najzwyklejsza w świecie, papierowa, pełna uroku. A ja nawet nie miałam pojęcia, że należy ją kłaść do wzoru. Ale przytargałam do domu dwie rolki zakupione w prywatnym sklepiku z farbami, czyli "U Bartosiewicza", klej do niej był zapakowany w woreczek z grubej folii, maziasty, z instrukcją drobnym drukiem na małej kartce. Wydałam na nią dużą część jednej z pierwszych wypłat. Rodziny nie poinformowałam o zmianie wystroju, po prostu zamknęłam się w łazience i jak umiałam tak tapetowałam.
Wyszło... w sumie ładnie, prosto, bez wybuleń i zagnieceń, tylko ten wzór, ale do białych płytek pasowało jak ulał. O takim drobiazgu jak malowanie sufitu nie pomyślałam.
I jak tylko zobaczyłam te różyczki, od razu wiedziałam, że biorę. Ostatnia rolka, trzeba było dobrać drugą. Ślepym trafem, w resztkach była druga, piękna, miętowa, gładka. Niebieską krateczkę kupiłam wcześniej i to jest plan na ten tydzień. Już się cieszę.
Tapety mają podkład flizelinowy, a to oznacza, że mamy połowę roboty mniej. Smarujemy klejem ścianę i przyklejamy suchą tapetę. A przy ściąganiu - poprzednia tapeta też była na flizelinie, po prostu ściągamy ją w całości i zwijamy. Jeżeli zachowała się bez zadrapań, uszkodzeń, to możemy położyć ją w innym miejscu.
Cała szczęśliwa przytargałam tapetę do domu, przy okazji zaopatrzyłam się w farbę Altax Viva Garden. Jest rewelacyjna do malowania tak drewna jak i metalu, z kamieniem jeszcze nie próbowałam, ale wszystko przede mną.
Poniżej zdjęcie latarenek, które kupiłam na wyprzedaży za 20 złotych za obie. Niebieska pomalowana farbą Viva Garden, zielona jeszcze czeka na swój dzień. Stolik z wikliny też odświeżyłam, prezentuje się jak nowy :)
Fajnie kolory dobrane. Podoba mi się bardzo ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCo to za tapety?
OdpowiedzUsuńWyglądają naprawdę ekstra!
Ten prowansalski, angielski styl wraca do łask :)
Pozdrawiam
To są tapety na flizelinie, bardzo dobrze się kładą, ale jeżeli mamy nierówne podłoże to raczej nie zakryją niedoskonałości. Są zbyt cienkie. Ta biało niebieska krateczka jest firmy Rasch, metka mi się uchowała, pozostałe chyba też, ale tak na 50%. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPięknie wyglądają te różyczki na błękicie. Bardzo oryginalna tapeta. Delikatna i pomysłowa!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, różyczki mają dużo uroku :)
UsuńPiękne i bardzo oryginalne tapety. Podoba mi się bardzo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo mi miło :)
UsuńBardzo dobry wybór :) Tapeta zrobiła na mnie spore wrażenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJezu, pięknie Ja bym tak nie umiała, choć chciałabym jak najbardziej :) Raz z koleżanka kładłam wykładzinę. Było strasznie wyszło mi 16 kawałków :) tak pociachałam, że szkoda gadać
OdpowiedzUsuńTo nic trudnego tylko trzeba się nauczyć. Jakbym była bliżej, to bym ci pomogła, bo to frajda zmienić coś wokół siebie za niewielkie pieniądze. To znaczy teraz tapety strasznie zdrożały, ale przecież jak wszędzie są wyprzedaże ;)
Usuń