niedziela, 14 stycznia 2018

"Przepis na zbrodnię" - fragment książki


Właśnie pracowicie prostowałam zagięcia w dżinsach, które zgruchmonione leżały w głębi szafy, gdy rozległ się dzwonek telefonu. Mojemu „proszę” odpowiedziała niczym niezmącona cisza. Byłam do tego przyzwyczajona. Po ostatnich zmianach związanych z przełączeniem na coś tam telekomunikacyjne, głos po drutach szedł dłużej i zanim dotarł do ucha, trzeba było odczekać. Po chwili doszło do mnie końcowe „bry” i świst. Grzecznie się przywitałam, czekając, co dalej nastąpi.
– Czy mam przyjemność rozmawiać z właścicielką numeru?
– Tak, przy telefonie – odpowiedziałam, choć byłam niepewna, czy dobrze robię. Człowiek nigdy nie wie, jakie licho siedzi po drugiej stronie słuchawki.

– Bardzo mi miło. Pani numer telefonu otrzymałem od Janiny Jaśkowiec, która potrzebuje dodatkowej prezentacji, by otrzymać nasz jedyny i niepowtarzalny odkurzacz w cenie promocyjnej. Kiedy możemy urządzić u pani tę prezentację? Nadmienię, że pani Janinie się spieszy, ponieważ promocja trwa tylko do dzisiaj do godziny dwudziestej czwartej. Czy dwudziesta pani odpowiada? Czy małżonek będzie obecny na pokazie?
– Jaki małżonek? – zapytałam przytomnie.
– Pani małżonek – odpowiedział mój rozmówca z przyganą w głosie. Rzeczywiście, moje pytanie o małżonka było nieco dziwaczne.
Wzięłam się w garść.
– Proszę pana – zaczęłam uprzejmie – po pierwsze nie znam żadnej pani Jaśkowiec, pierwszy raz słyszę to nazwisko, po drugie nigdy i pod żadnym pozorem nie urządzam w moim domu prezentacji, a po trzecie, najważniejsze, małżonek rozwiódł się ze mną ponad dziesięć lat temu i szczęśliwie już ze mną nie mieszka. Zrozumiał pan? Nie nadaję się do tego typu akcji.
Po drugiej stronie słuchawki zapadła krępująca cisza, ale mężczyzna szybko odzyskał rezon i miłym głosem zapytał:
– A może ktoś z pani znajomych urządziłby prezentację odkurzacza u siebie? Jeśli poda mi pani numer telefonu, to nie będzie pani musiała czegokolwiek załatwiać. Zadzwonię i powołam się na panią. Jak
godność, żebym wiedzał?
W  tym momencie zrozumiałam, że padam ofiarą wymuszenia ujawnienia danych osobowych, a wskazówka zegara niebezpiecznie zbliża się do piątej. Nie siląc się na uprzejmości, rzuciłam panu krótkie „do widzenia” i odłożyłam słuchawkę. Nie zdążyłam ruszyć się z miejsca, gdy telefon ponownie się rozdzwonił. Tym razem dźwięcznie przywoływała mnie do siebie komórka. Na wyświetlaczu zobaczyłam nieznany mi numer. Odebrałam i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, ten ktoś się rozłączył. Nacisnęłam wybieranie ostatniego
połączenia i cierpliwie czekałam, ale sygnał zajętości nie dawał szans na szybką reakcję. Odpuściłam i wróciłam do wybierania ciuchów.
Jakaś bluzka by się przydała do tych pomiętych dżinsów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz