niedziela, 21 października 2018

Nir Hezroni "Trzy koperty"


Nir Hezroni „Trzy koperty”
Tłumaczył z hebrajskiego Leszek Kwiatkowski
Wydawnictwo Media Rodzina

Nigdy nie zawiodłam się na książkach wydawanych w serii „Gorzka czekolada”, dlatego bez chwili wahania sięgnęłam po debiutancki thriller Hezroniego - byłego agenta Mosadu.
 „Trzy koperty” miały swoją premierę w 2016 roku i zostały entuzjastycznie przyjęte przez czytelników i krytykę. Entuzjazm przełożył się na popularność, zostały zakupione prawa do sfilmowania powieści i film za jakiś czas wejdzie na ekrany kin. A w zapowiedziach Wydawnictwa Media Rodzina już ukazały się „Ostatnie instrukcje” – kontynuacja losów agenta 10483. Jestem bardzo ciekawa jak się potoczą.
Ale po kolei.
Wysoko postawiony członek Organizacji dostaje przesyłkę z kancelarii adwokackiej Aharoni-Szamir. Wszystkie posunięcia związane z przekazaniem przesyłki zostały zaplanowane dziesięć lat temu, a zleceniodawcą był agent 10483. Agent, który w przekonaniu członków Organizacji od dziesięciu lat nie żyje. Dlaczego w takim razie przesyła swoje zapiski, swój dziennik, w którym notował najważniejsze sprawy, w tym te zlecane przez Organizację, i swoje sposoby na ich załatwienie. Sposoby niestandardowe, nie liczące się ze stratami, zasadami i etyką. Agent 10483 nie ma sumienia, nie wie co to etyka, jest zbudowanym z traum, ciągle wietrzącym niebezpieczeństwo człowiekiem. Agent 10483 ma osobowość psychopatyczną i nigdy nie powinien zostać agentem. A jednak ktoś, kiedyś doszedł do wniosku, że właśnie taki typ osobowości będzie doskonałym wykonawcą misji zawartej w trzech kopertach. Trzy koperty z trzema celami miały trafić do trzech agentów – teoretycznie. W praktyce wszystkie trzy zadania trafiły do tego, który potrafił bez mrugnięcia okiem przystąpić do ich realizacji.
Straty w ludziach 10 lat temu, straty współcześnie. Nikt nie może być pewnym czy nie znajdzie się na celowniku agenta 10483.
„Trzy koperty” to nie walka dobra ze złem, ale zła ze złem. Tu nie ma miejsca dla dobrych ludzi. Jest za to miejsce dla bezwzględnych manipulatorów, ludzi wyzutych z uczuć, działających w imię ponoć wyższych celów. A że na drodze do celu aż tyle trupów? To nie są czasy dla mięczaków.

Agent 10483 to przede wszystkim część eksperymentu związanego z nowoczesnymi technologiami i inżynierią mózgową. Szczerze mówiąc włos mi się jeżył na głowie gdy czytałam o konsekwencjach postępu tej dziedziny nauki i ich wpływie na zachowanie człowieka.
W powieści teraźniejszość przeplata się z przeszłością – notatnik agenta 10483 wyjaśnia wiele spraw, ale i wzbudza wiele wątpliwości. Może to także manipulacja?
Wątek Karmit wyjaśnia wiele, ale nie tłumaczy wszystkiego i jestem bardzo ciekawa co autor przygotował dla czytelników w kontynuacji losów agenta 10483 – już czekam na premierę „Ostatnich instrukcji”. 


Podsumowując, krytycy nie przesadzili w pochwałach, rzeczywiście miałam ciarki na plecach, co rzadko mi się zdarza, a „Trzy koperty” otworzyły mi oczy na wiele zagadnień, o których albo nie miałam pojęcia, albo wiedząc nie zdawałam sobie sprawy z aż tak wielkiego ich wpływu na życie każdego z nas. Przecież zawsze możemy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiedniej porze.
Bardzo polecam, lektura „Trzech kopert” gwarantuje bezsenną noc i pozostaje na długo w pamięci.
A okładki idealnie dobrane do treści, projekt Agata Wodzińska-Zając.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz