Barbara Bakuszycka nie miała szczęścia w miłości, trzech narzeczonych zmieniających zdanie co do dalszej części wspólnego życia skutecznie zniechęciło ją do dalszych eksperymentów.
Nie miała również szczęścia w przyjaźni - narzeczeni dziwnym trafem jeden po drugim przechodzili we władanie Elwiry, takiej niby przyjaciółki, co to lepiej z daleka.
Jacek Grot nie miał szczęścia do stałej posady, tu dwa dni, tam dwa dni, w najlepszym wypadku tydzień. Urzędniczka w biurze pracy już nie miała do niego cierpliwości. Wiadomo było, że czego by się nie tknął, to albo pójdzie z dymem, albo policja na sygnale będzie interweniowała. Taki typ człowieka.
Pozostawało jedno, rzucić Jacka na pożarcie właścicielce Biura M. czyli matrymonialnego, z nadzieją, że tym razem trafi swój na swego.
Każdy kto kiedykolwiek miał kota wie, że to wymagające stworzenie. Trzeba porzucić egoistyczne nurzanie się w cierpieniu, roztkliwianie nad sobą i wziąć się do pracy. Kot potrzebuje jeść. Kot byle czego nie ruszy. Kot wymaga. Kot uczula!
A to oznacza, że trzeba porzucić wygodne życie u rodziców i wyjechać do Miasteczka, do mieszkania cioci.
Trzeba poszukać pracy.Praca jest, nawet niedaleko, w biurze matrymonialnym.
I w taki oto sposób zeszły się drogi Jacka i Barbary. Bez obaw, nie oznacza to łzawej i pełnej romantycznych westchnień powieści.
Biuro M. prowadzone przez niekoniecznie miłą szefową dostarcza wielu wrażeń, nie sposób się nudzić. Wróżka z pokoju obok wróży jak leci, zielarz z ziołowego zapodaje herbatki na nerwy. A klienci ciągną jak muchy do miodu. Bo każdy ma nadzieję, że w końcu znajdzie drugą połówkę jabłka, względnie pomarańczy, albo jakiegoś innego owocu.
Zabawnie, sympatycznie, z dystansem. Bez wielkich słów. Książka na wieczór z czekoladą, kieliszkiem wina i kotem na kolanach. Albo psem, względnie królikiem...
Jak kto woli, nawet w samotności.Dla przyjemności.
A, i to jednak można wyczuć, kto pisał. Taki urok duetów ;)
"Biuro M"
Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński
Wydawnictwo Filia
Rok wydania 2018
stron 314
Dziś przeczytałam, to znaczy wczoraj i naprawdę to była miła chwila wytchnienia. Sympatyczna książka z zabawnym pomysłem.
OdpowiedzUsuńI niewymuszonym poczuciem humoru ;)
UsuńFajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Fajna książka to i dobrze mi się o niej pisało. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńW takim razie miłej lektury :)
Usuń