Jak widać na załączonym zdjęciu jestem szczęśliwą posiadaczką wszystkich tomów z serii "Kryminał pod psem" i jakby się mnie ktoś zapytał czy warto swój ciężko zarobiony grosz przeznaczyć na kryminały autorstwa Marty Matyszczak, to odpowiedziałabym, rzecz jasna, twierdząco. Warto i jeszcze raz warto!
Po "Tajemniczą śmierć Marianny Biel" sięgałam z ciekawością, wspomnienie, że akcja książki toczy się w Chorzowie zrobiło swoje, a informacja, że Gucio będzie maczał w tropieniu złoczyńców wszystkie swoje łapy była dodatkową zachętą. Przy kolejnych tomach po prostu zamawiałam i cieszyłam się lekturą. Było ciekawie, zajmująco, zwiedzałam z Różą i Solańskim kolejne zakątki kraju i zagranicy, poznając tę interesującą pod wieloma względami parę.
A oni nadal się mijają.
Gucio trwa wiernie przy tej zwariowanej dwójce i chociażby dla niego powinni się ustatkować. Ale autorka ma chyba trochę inne plany.
Prawdę mówiąc nie przypuszczałam, że "Morderstwo w Hotelu Kattowitz" przywoła tyle wspomnień. Lubię Katowice i był czas, że przyjeżdżałam do Katowic raz w tygodniu z mamą, a potem, jako już dorosła osoba to właśnie tam szukałam pracy. W Katowicach pracował mój dziadek, przez prawie czterdzieści lat, więc spokojnie mogę napisać, że to miasto wrosło w tradycję rodzinną. Dlatego wędrówka po współczesnych Katowicach była dla mnie przyjemnością. Postanowiłam, że z wiosną pojadę i zobaczę jak bardzo miasto się zmieniło.
Katowice to nie tylko przemysł, ale także przyciągające uwagę fanów muzyki festiwale i różnego kalibru wydarzenia artystyczne. W jednym z takich wydarzeń ma wziąć udział DJ Dzidzia, artystka robiąca oszałamiającą karierę w mediach, przyciągająca młodocianych fanów. Jej koncert jest oczekiwanym przez nich wydarzeniem. Niestety, ktoś skraca żywot DJ Dzidzi narażając fanów i właściciela Hotelu Kattowitz na stres, płacz, i w przypadku właściciela, spodziewane straty. Siódme, pechowe i niedoinwestowane piętro nie może stać puste.
Matka Róży, Barbara Kwiatkowska pracująca w hotelu jako szefowa ochrony, zatrudnia Szymona Solańskiego i własną córkę do szybkiego wyjaśnienia kto zabił. Bo wprawdzie podkomisarz Matusiak zamknął budowlańca, ale przecież wiadomo, że zabił kto inny.
Kto? Nie napiszę oczywiście, czytajcie cierpliwie, autorka umiejętnie dozuje wrażenia i żongluje emocjami czytelnika. Już, już prawie wiadomo, a tu znowu nie ten!
Gucio prowadzi własne śledztwo dzieląc się obficie obserwacjami. I tak z pierwszej łapy dowiadujemy się kto, co, gdzie i z kim. Bo Solańskiemu wyraźnie robota nie idzie. A zarobić na kiełbasę śląską trzeba. Jakby się kto pytał, zwłaszcza że Szymona pieniądze się niestety nie trzymają.
W moim odczuciu, tym razem "Kryminał pod psem" ma dwóch wiodących bohaterów. Jak zawsze Gucia, który swoją osobowością przyćmiewa Szymona i Różę, oni nieco tracą na ważności, i oczywiście Katowice. Fantastycznie oddana atmosfera miasta, skomplikowana historia, obyczaje i język. To naprawdę ogromny plus, dialogi brzmią w sposób naturalny, momentami czułam się tak jak wtedy gdy wtapiałam się w tłum, łaziłam po sklepach i słuchałam.
Pejter i Alojz to kreacje doskonałe, zwłaszcza dzięki bardzo ludzkim słabościom, nie przerysowane, budzące wzruszenie i szacunek. Oni znają swoją godność. Mam nadzieję, że jeszcze wrócą na kartach kolejnych tomów.
Marta Matyszczak, dziękuję za wzruszenia, emocje i konsekwencję w przybliżaniu śląskiej kultury.
"Morderstwo w hotelu Kattowitz"
Marta Matyszczak
Okładka Ilona Gostyńska-Rymkiewicz
Wydawnictwo Dolnośląskie
Stron 302
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz