piątek, 15 lutego 2019

Marta Matyszczak "Morderstwo w hotelu Kattowitz"

Jak widać na załączonym zdjęciu jestem szczęśliwą posiadaczką wszystkich tomów z serii "Kryminał pod psem" i jakby się mnie ktoś zapytał czy warto swój ciężko zarobiony grosz przeznaczyć na kryminały autorstwa Marty Matyszczak, to odpowiedziałabym, rzecz jasna, twierdząco. Warto i jeszcze raz warto!

Po "Tajemniczą śmierć Marianny Biel" sięgałam z ciekawością, wspomnienie, że akcja książki toczy się w Chorzowie zrobiło swoje, a informacja, że Gucio będzie maczał w tropieniu złoczyńców wszystkie swoje łapy była dodatkową zachętą. Przy kolejnych tomach po prostu zamawiałam i cieszyłam się lekturą. Było ciekawie, zajmująco, zwiedzałam z Różą i Solańskim kolejne zakątki kraju i zagranicy, poznając tę interesującą  pod wieloma względami parę.

 Bo jak to w życiu: to największy jest ambaras żeby dwoje chciało naraz ;) 
A oni  nadal się mijają. 


Gucio trwa wiernie przy tej zwariowanej dwójce i chociażby dla niego powinni się ustatkować. Ale autorka ma chyba trochę inne plany.

Tyle tytułem wstępu, żeby udowodnić, że nie tylko mam, ale także czytałam.

Prawdę mówiąc nie przypuszczałam, że "Morderstwo w Hotelu Kattowitz" przywoła tyle wspomnień. Lubię Katowice i był czas, że przyjeżdżałam do Katowic  raz w tygodniu z mamą, a potem, jako już dorosła osoba to właśnie tam szukałam pracy. W Katowicach pracował mój dziadek, przez prawie czterdzieści lat, więc spokojnie mogę napisać, że to miasto wrosło w tradycję rodzinną. Dlatego wędrówka po współczesnych Katowicach była dla mnie przyjemnością. Postanowiłam, że z wiosną pojadę i zobaczę jak bardzo  miasto się zmieniło. 

A teraz dość wspomnień i do rzeczy.

Katowice to nie tylko przemysł, ale także przyciągające uwagę fanów muzyki festiwale i różnego kalibru wydarzenia artystyczne. W jednym z takich wydarzeń ma wziąć udział DJ Dzidzia, artystka robiąca oszałamiającą karierę w mediach, przyciągająca młodocianych fanów. Jej koncert jest oczekiwanym przez nich wydarzeniem. Niestety, ktoś skraca żywot DJ Dzidzi narażając fanów i właściciela Hotelu Kattowitz na stres, płacz, i w przypadku właściciela, spodziewane straty. Siódme, pechowe i niedoinwestowane piętro nie może stać puste. 

Matka Róży, Barbara Kwiatkowska pracująca w hotelu jako szefowa ochrony, zatrudnia Szymona Solańskiego i własną córkę do szybkiego wyjaśnienia kto zabił. Bo wprawdzie podkomisarz Matusiak zamknął budowlańca, ale przecież wiadomo, że zabił kto inny. 

Kto? Nie napiszę oczywiście, czytajcie cierpliwie, autorka umiejętnie dozuje wrażenia i żongluje emocjami czytelnika. Już, już prawie wiadomo, a tu znowu nie ten!

Gucio prowadzi własne śledztwo dzieląc się obficie obserwacjami. I tak z pierwszej łapy dowiadujemy się kto, co, gdzie i z kim. Bo Solańskiemu wyraźnie robota nie idzie. A zarobić na kiełbasę śląską trzeba. Jakby się kto pytał, zwłaszcza że Szymona pieniądze się niestety nie trzymają. 
W moim odczuciu, tym razem "Kryminał pod psem" ma dwóch wiodących bohaterów. Jak zawsze Gucia, który swoją osobowością przyćmiewa Szymona i Różę, oni nieco tracą na ważności, i oczywiście Katowice. Fantastycznie oddana atmosfera miasta, skomplikowana historia, obyczaje i język. To naprawdę ogromny plus, dialogi brzmią w sposób naturalny, momentami czułam się tak jak wtedy gdy wtapiałam się w tłum, łaziłam po sklepach i słuchałam.
 Pejter i Alojz to kreacje doskonałe, zwłaszcza dzięki bardzo ludzkim słabościom, nie przerysowane, budzące wzruszenie i szacunek. Oni znają swoją godność. Mam nadzieję, że jeszcze wrócą na kartach kolejnych tomów.

Na pewno gdzieś za rogiem czeka na swoją fabułę kolejny morderca. 

Marta Matyszczak, dziękuję za wzruszenia, emocje i konsekwencję w przybliżaniu śląskiej kultury.

"Morderstwo w hotelu Kattowitz"
Marta Matyszczak
Okładka Ilona Gostyńska-Rymkiewicz
Wydawnictwo Dolnośląskie
Stron 302


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz