Czasami znalezieniem prawie świeżego wisielca, tak jak w "Uśmiechu Fortuny" Krystyna Ziemskiego inaczej Baxtona Allena, a tak naprawdę Wiesława Godziemskiego tu z Krystyną Świątecką w duecie, bardzo płodnego pisarza kryminałów milicyjnych.
Opowiadanie zaczyna się od miłego akcentu, powiedziałabym nawet jak typowa powieść młodzieżowa. Ona i on, niedzielny wypad do Kampinosu. Dziewczyna ma nadzieję na opalanie i miłe nic nierobienie przez cały dzień. Chłopak odwrotnie, chce jej pokazać swoje ukochane miejsca, a to oznacza wędrówkę po dość rozległym obszarze. Ona, bo jej zależy na nim, mimo poobcieranych stóp, (niewygodne obuwie), stara się nadążyć za nim i nie narzekać.
W końcu czas na odpoczynek, śniadanie na polance i rozpalenie małego, dobrze zabezpieczonego ogniska. Dziewczyna szuka drewna, krzyczy, wybiega... w tym momencie kończymy z młodzieżówką i zaczynamy kryminał. Młodzi ludzie zawiadamiają posterunek w Kampinosie. Komendant tego posterunku, sierżant Konopka osobiście sprawdza informacje. Potwierdza, zawiadamia Komendę Stołeczną. Z ramienia Komendy Stołecznej śledztwem zajmuje się kapitan Andrzej Korcz. Sympatyczny, bada dokładnie wszystkie ślady, coś mu nie pasuje i słusznie. Wisielec, lat ponad trzydzieści, ubrany elegancko, zaopatrzony w złoty zegarek i rulon pieniędzy ale bez dokumentów. Po prostu NN.
Po sekcji okazuje się, że to jednak nie samobójca tylko ofiara zbrodni.
Jedynym śladem jest list znaleziony w dość nietypowej skrytce.
Nikt nie zgłosił zaginięcia, nikt go nie szuka, czas leci.
Zaczyna się jak zawsze żmudna praca organów ścigania, kapitan Korcz trzyma rękę na pulsie.
Wiadomo że w pobliżu miejsca powieszenia zwłok wykryto ślady opon z dużego fiata i drobinki materiałów, oraz nietypowe odciski butów. Tak jakby ktoś kogoś niósł, przystawał i opierał ciężar o podłoże. I nagle cud. Zgłasza się osoba, która identyfikuje nieboszczyka. Nie wystawia mu laurki, przeciwnie, chociaż pozornie to był przyzwoity człowiek.
Teraz po nitce do kłębka kapitan Korcz prowadzi swoje śledztwo, znajduje motyw oraz podejrzanego.
Okazuje się, że tak morderca jak i zamordowany bardzo, aż za bardzo lubili pieniądze. Lubiła je także pewna piękna kobieta i to kobieta właśnie jest kluczem do poznania prawdy w tej opowieści.
W końcu czas na odpoczynek, śniadanie na polance i rozpalenie małego, dobrze zabezpieczonego ogniska. Dziewczyna szuka drewna, krzyczy, wybiega... w tym momencie kończymy z młodzieżówką i zaczynamy kryminał. Młodzi ludzie zawiadamiają posterunek w Kampinosie. Komendant tego posterunku, sierżant Konopka osobiście sprawdza informacje. Potwierdza, zawiadamia Komendę Stołeczną. Z ramienia Komendy Stołecznej śledztwem zajmuje się kapitan Andrzej Korcz. Sympatyczny, bada dokładnie wszystkie ślady, coś mu nie pasuje i słusznie. Wisielec, lat ponad trzydzieści, ubrany elegancko, zaopatrzony w złoty zegarek i rulon pieniędzy ale bez dokumentów. Po prostu NN.
Po sekcji okazuje się, że to jednak nie samobójca tylko ofiara zbrodni.
Jedynym śladem jest list znaleziony w dość nietypowej skrytce.
Nikt nie zgłosił zaginięcia, nikt go nie szuka, czas leci.
Zaczyna się jak zawsze żmudna praca organów ścigania, kapitan Korcz trzyma rękę na pulsie.
Wiadomo że w pobliżu miejsca powieszenia zwłok wykryto ślady opon z dużego fiata i drobinki materiałów, oraz nietypowe odciski butów. Tak jakby ktoś kogoś niósł, przystawał i opierał ciężar o podłoże. I nagle cud. Zgłasza się osoba, która identyfikuje nieboszczyka. Nie wystawia mu laurki, przeciwnie, chociaż pozornie to był przyzwoity człowiek.

Okazuje się, że tak morderca jak i zamordowany bardzo, aż za bardzo lubili pieniądze. Lubiła je także pewna piękna kobieta i to kobieta właśnie jest kluczem do poznania prawdy w tej opowieści.
Oczywiście nie napiszę kto zamordował, ani co oprócz pieniędzy było motywem zbrodni. Fani serii "Ewa wzywa 07" na pewno wiedzą, a jeżeli ktoś będzie chciał to przeczyta i wyciągnie własne wnioski. Opieranie rozwiązania zagadki na zbiegu okoliczności jest zabiegiem wielce ryzykownym i nieco podważającym zaufanie do autora. Ale z drugiej strony w prawdziwym życiu zdarza się, że przypadek odgrywa jeżeli nie kluczową to na pewno ważną rolę.
A podsumowując:
Jest taka życiowa prawda, o której się często zapomina, że chytry dwa razy traci, a czasami tym co się traci jest wartość najcenniejsza czyli życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz