Dużo czasu upłynęło od momentu gdy odłożyłam "Martwe ciała" na półkę zarezerwowaną dla książek czekających na recenzję. Nie byłam w stanie od razu po przeczytaniu pisać o wrażeniach z lektury, szukać słów... towarzyszyło mi wtedy zbyt dużo emocji, zbyt mocno wczułam się w treść. A przecież autorzy stawiając na prosty, wiarygodny przekaz nie grają na emocjach, nie żonglują nimi. Są bardzo uczciwi w swej relacji, powściągliwi.
Oni nie muszą udowadniać, że piszą o wstrząsających zbrodniach, nie muszą podkręcać atmosfery. Bo sama sprawa Edmunda Kolanowskiego jest wstrząsająca i wychodząca poza granicę przeciętnych zbrodni.
Edmund Kolanowski, zwykły człowiek, poznański nekrofil, seryjny zabójca przyznał się do popełnionych zbrodni w czasie przesłuchania w dniu 7 września 1983 roku. Jak zanotowano była godzina 15:00 przesłuchanie prowadził kapitan Michał Gajdamowicz, obecny był też kapitan Andrzej Przywieczerski. Obaj to oficerowie Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Poznaniu.
Fragment z Prologu:
"Przyznaję się, że w dniu 4 listopada 1982 roku w Naramowicach dokonałem zabójstwa dziewczyny. Nie znałem jej przedtem, a obecnie wiem, że nazywa się Alina K. Mieszkanka Poznania, dokładnego miejsca jej zamieszkania nie znam. Przyznaję się obecnie do zabójstwa tej dziewczyny, gdyż wiem, iż i tak by się wszystko wydało, a nie przyznawałem się dlatego, że bałem się odpowiedzialności karnej, a przede wszystkim kary śmierci."
To początek, a im dalej tym gęściej i mroczniej.
Dla ludzi o mocnych nerwach, ceniących reportaże kryminalne i kryminały na faktach.
Michał Larek, Waldemar Ciszak "Martwe ciała" wydanie II poprawione i uzupełnione
Wydawnictwo Oficynka
Rok wydania 2019
stron 259
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz