Ja uwielbiam! Mogłabym godzinami przekładać te niepozorne ślady przeszłości, często już zniszczone, pogięte, upstrzone plamami.
Dom pradziadków - zdjęcie rodzinne, ciotki, wujkowie, ich dzieci. Czarno białe fotografie, czasem w sepii. Trochę krajobrazów. Pradziadek Jan lubił fotografować, potem pałeczkę przejął jego syn, a mój dziadek utrwalając najważniejsze chwile z życia rodziny. Gdy dziadek Józef wyruszał w podróż, zawsze znalazł się ktoś uprzejmy, kto zrobił zdjęcie na pamiątkę. A czasami nawet kilkanaście klatek zużył uwieczniając dziadka w czasie wspinaczki na Śnieżkę, w Łańcucie, albo tak jak na zdjęciu poniżej w pobliżu krzyża na Giewoncie.
Dopiero przeglądając zdjęcia pomyślałam, że poznawanie nowych miejsc było pasją dziadka Józefa. Gdyby dziadek żył współcześnie, gdy możemy wyjechać w prawie każde miejsce na ziemi, na pewno korzystałby z możliwości. Tego jestem pewna.
Z dzieciństwa pamiętałam Jego wyjazdy na wycieczki bo zawsze myślał o wszystkich i na powrót dziadka czekaliśmy z niecierpliwością. Z Czechosłowacji dziadek przywoził w dużych torbach z szarego papieru orzeszki ziemne do łuskania. Pamiętam trzask pękającej łupiny i ich mdły smak.
Z Budapesztu dziadek przywiózł dla mnie czekoladowe pomadki wypełnione różową masą, przepyszne. To dzięki dziadkowi po raz pierwszy spróbowałam jak smakuje marcepan, i nadal od czasu do czasu pozwalam sobie na marcepanowe szaleństwo bo lubię ten smak z dzieciństwa.
Wśród tych wszystkich zdjęć jedno jest absolutnie wyjątkowe, ojciec z synem na wspólnej wycieczce. Dziadek tak jak większość wycieczkowiczów w garniturze - tak, tak, panowie z teczkami w rękach, w garniturach, panie w spódnicach, kapelusikach albo chusteczkach na głowie. Wycieczka z pracy. Mnóstwo takich zdjęć.
To był na pewno piękny, słoneczny dzień. Dobry dzień dla wspólnego zdjęcia w wyjątkowym miejscu. Nie ma już dziadka Józefa, nie ma wujka Wieśka, ale w mojej wyobraźni nadal obaj wspinają się górskim szlakiem by dotrzeć na szczyt.
A zdjęcie ma tyle lat co ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz