sobota, 22 czerwca 2024
Anna Klejzerowicz „Turnia"
poniedziałek, 3 czerwca 2024
„Babskie lato" Katarzyna Targosz
czwartek, 30 maja 2024
Tajemnice Malinowego Wzgórza - fragment przedpogrzebowy.
Gdy po jakimś czasie wspominałam
nasz wyjazd na pogrzeb, sama siebie podziwiałam za dowiezienie moich współpasażerów
cało na miejsce docelowe. Tak naprawdę powinnam ich wyrzucić z auta i pojechać
sama. Co to jest, żeby troje dorosłych ludzi nie potrafiło się dogadać i
ustalić jednego frontu. Jechali tylko na pogrzeb, a zachowywali się tak, jakby
to była wyprawa co najmniej na drugą półkulę.
Afera wybuchła dzień przed podróżą.
Wtorek poszedł w zapomnienie, a w
środę ruszyły pełną parą przygotowania do wyjazdu.
– Tylko białe kalie, na liściach,
spójrzcie, taka wiązanka mi się podoba! – Babcia Eleonora pchała nam przed oczy
zdjęcie zamieszczone w piśmie funeralnym, które wydębiła od znajomej florystki.
Rzeczywiście wiązanka była piękna.
– Jak się mamusi podoba, to jak
mamusia zejdzie, to dostanie – wypaliła moja mama i przewróciła kilka stron
dalej.
– Ja wolałabym róże, dla mężczyzny
róże są elegantsze.
– Niedoczekanie, żebyś mi wieniec
kupowała – zezłościła się babcia.
– Jak mamusia nie chce, to nie
kupię, zaoszczędzę.
– Nie wiadomo, kto pierwszy! –
odparowała babcia.
– Ja tam nie jestem wyrywna, ale
mamusi to na pewno ciśnienie skacze. Róże zamówimy!
– Moje ciśnienie, moja sprawa. I
tak wszystko przez ciebie, bo mnie denerwujesz. Kalie będą i kropka.
Słuchałam oszołomiona tej wymiany
zdań, spokojnej, na zasadzie jak ty mnie, tak ja tobie. Tym razem nawet głosu
nie podniosły.
– To może ja coś zamówię? –
zaproponowałam. – Widziałam takie ładne wiązanki z margerytkami, byłoby w sam
raz.
– Nie!
– Nie!
Podwójny okrzyk mówił sam za
siebie.
Oczywiście to ja musiałam odebrać
wieniec zamówiony przez mamę i wiązankę przygotowaną zgodnie z życzeniem babci, a kolejka w
kwiaciarni pochłonęła zapas czasu, pozwalający na spokojną jazdę do Miasteczka. Prognozy pogody zapowiadały przyjemny,
w miarę ciepły dzień, ale wiadomo, że wiosenna pogoda
ma swoje kaprysy i zimny ranek może przejść w upalne popołudnie. Pogrzeb na
czternastą oznaczał, że z Miasteczka wyjedziemy minimum po szesnastej, albo i
później. Jeszcze to odczytanie testamentu. Wątpiłam, czy warto tłuc się taki
kawał drogi, żeby usłyszeć, iż otrzymało się figę.
Ustaliliśmy, że ubierzemy się w ciemne
ciuchy, jakiś granat, szary, marengo i zgodnie z ustaleniami założyłam
grafitowe spodnie i o odcień jaśniejszą bluzkę z golfem. Na ramiona narzuciłam
granatowy płaszczyk wiosenny, bo dzień na razie był chłodny. Włosy zebrałam w
kok, co najwyżej potem rozpuszczę, ale w koku prezentowałam się elegancko.
Na widok spowitej w głębokie
czernie rodziny, omal nie wjechałam w bramę bloku. W ostatniej chwili zahamowałam.
Brakowało tylko mantyli narzuconych na włosy i spokojnie mama z babcią mogłyby
ubiegać się o wizytę w Watykanie. Tata nie odbiegał od rodzinnej normy, a po
minie widziałam, że jest nieszczęśliwy i żałobny ubiór jest wynikiem przymusu,
a nie dobrej woli.
Tatuś lubił umiarkowanie i na co dzień
preferował przytulne beże i brązy, szczególnie lubił ciepły camelowy, który
idealnie pasował do jego osobowości. Garnitur wyglądał na tacie nieco dziwnie,
jak z kogoś lepiej zbudowanego, szerszego w barach. Po szczegółowej indagacji
okazało się, że pochodzi z zamierzchłych czasów, gdy tatuś awansował w pracy i
objął stanowisko dyrektora szkoły zawodowej, a mamusia wymyśliła, że czerń doda
mu powagi. Nie wspominając, że tatuś rzadko chadzał w garniturach, preferując
sztruksowe marynarki i takież spodnie oraz wygodę związaną z ich noszeniem. Po
przejściu na emeryturę tata nadal okazywał przywiązanie do sztruksowych spodni,
a marynarki zmienił na swetry.
Wsiadanie obyło się bez ofiar, mama
upewniła się, że babcia wyłączyła żelazko, babcia się obraziła, twierdząc, że
jeszcze nie dopadła jej galopująca skleroza, tata obrócił się na pięcie i bez
słowa zniknął w drzwiach do klatki, żeby zrobić wizję lokalną. Mieliśmy godzinę
w plecy, a ja nie miałam zadatków na Kubicę.
Na pół godziny przed pogrzebem
wjeżdżaliśmy na teren Miasteczka. Tradycyjne „Miasteczko wita gości” minęliśmy
dziewięćdziesiąt na godzinę. Cieszyłam się, że po drodze nie napotkaliśmy
patrolu policji, bo jak nic dostałabym mandat i punkty karne, a w obecnej
sytuacji nie było mnie na to stać. Zastanawialiśmy się, czy jechać do
kancelarii mecenasa Skalskiego. Ojciec twierdził, że na cmentarz trafimy sami,
mama optowała za trzymaniem się zaleceń prawnika, bo nigdy nie wiadomo, czy nie
będą miały wpływu na dalszy przebieg postępowania spadkowego. Babcia Eleonora chciała
już wracać i w czasie jazdy robiła dziwne miny. Siedziała obok mnie i widziałam,
jak się krzywi, a nawet miałam wrażenie, że ociera łzę. Jechaliśmy na pogrzeb
jej brata i miała pełne prawo do płaczu, nawet jeżeli rzeczywiście nigdy się z
nim nie widziała. Nadal w to wątpiłam, ale uznałam, że każdy z nas ma prawo do
własnych tajemnic. Gdy wjeżdżaliśmy do Miasteczka, padał deszcz, a gdy
parkowałam przy pięknie odnowionej zabytkowej kamienicy, pokazało się słońce i
niebo przecięła bajkowa tęcza.
Wzięłam to za dobry znak.
wtorek, 30 kwietnia 2024
„Tajemnice Malinowego Wzgórza" - Premiera 15.05.2024
wtorek, 23 kwietnia 2024
Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich
Dzień dobry moi drodzy :)
czwartek, 18 kwietnia 2024
Miłe podziękowanie od Zespołu Szkół Gospodarczych imienia Mikołaja Spytka Ligęzy :)
Dzień dobry :)
Przesłałam Oświęcim Pragę, do której mam sentyment, a jednocześnie jest to książka pokazująca całkiem inny Oświęcim.
Gdybyście chcieli wspomóc biblioteczne zbiory, to bardzo zachęcam i pozdrawiam uczniów i nauczycieli z Zespołu Szkół Gospodarczych im. Mikołaja Spytka Ligęzy w Rzeszowie.
poniedziałek, 19 lutego 2024
Spadek nieboszczyka, czyli długa podróż Janki
Dzień dobry :)
Dzisiaj zimno, co nie dziwi, w końcu mamy luty (luty, podkuj buty) ale do prawdziwej wiosny już bliżej niż dalej.A w „Spadku nieboszczyka" mamy 1962 rok , najważniejszy czas w życiu Janki Królikowskiej, oświęcimianki, dziewczyny, która chciała więcej niż powinna.
Dla każdego, kto chciałby lepiej poznać Oświęcim i klimat lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
niedziela, 31 grudnia 2023
Niech się wam szczęści w 2024 roku
Dzień dobry
poniedziałek, 6 listopada 2023
Spiżarnia Smaków Sklep Kolonialny - nowe miejsce na mapie Oświęcimia
Dzień dobry, a nawet dobry wieczór :)
piątek, 3 listopada 2023
Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie - moje podsumowanie targowej soboty :)
Po siedmiu latach przerwy wróciłam na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie i to był świetnie spędzony czas. Mnóstwo rozmów, uśmiechów, przytuleń w biegu, wśród narastającego tłumu. Ale warto było przyjechać do Krakowa i przeżyć tak intensywny dzień, doładować akumulatory